sobota, 26 listopada 2011

Tort " dzekoladowy" :)

Dzidzia ostatnio w szale literkowym . Oprócz nauki czytania , próbuje tez sama pisać.
Mamma - w ciągłej pracy - nie bardzo ma nad tym kontrole i jest zaskakiwana coraz to bardziej rozbudowanymi tworami literackimi. Niektóre są niemożliwe do odszyfrowania , inne znowuż zawierają makabryczne błędy ortograficzne, bo Dzidzia pisze jak słyszy :)
Ostatnio przygotowała na urodziny taty kilka laurek. Prezentujemy co ciekawsze ( literacko i wizualnie) :).



To my nad morzem , na plaży, z zakopanymi w piasku nogami :). ( ten pierwszy - kudłaty to Tata, następna z irokezem Mamma :) i ostatnia Dzidzia.


tutaj ta sama kolejność.



A tu mamy środek laurki z własnoręcznie przez Dzidzię napisanym i wymyślonym tekstem. Zaczyna się rozkosznie :" Mam dla Taty tort dzekoladowy malinowy ..."

I jeszcze jedna laurka . Tekst niestety w większości niemożliwy do odczytania, ale są kwiatki w postaci " zto lat"



Tata prócz laurek dostał tez obiecany tort - wprawdzie nie czekoladowo-malinowy a Tiramisu i to mocno przez nas zmodyfikowany. ( przepis dostępny TUTAJ: http://mojewypieki.blox.pl/2009/10/Tort-tiramisu.html - jest to swoją drogą podstawowe źródło moich inspiracji kulinarnych )
Dzidzi najbardziej podobało się zrzucanie już upieczonego biszkoptu na podłogę ( na poczatku była przerażona ,że zniszczymy ciasto , a teraz nieustannie w swojej małej kuchni rzuca produktami o podłogę :))
Tort wyszedł rewelacyjnie i zjedliśmy go w 1 dzień , co jest o tyle dziwne ,ze żadne z nas nie lubi tortów :) ( w szczególności Dzidzia, której nie mogłam od naszego tortu odpędzić - byc może za sparwą startych przez Dzidzię 2 czekolad, którymi posypałysmy boki i wierzch tortu.)Goraco polecamy! Szybki i smaczny. ( i cięzko go zepsuć :))



sobota, 19 listopada 2011

Pierwsze ozdoby świąteczne i nie tylko :)

Długo nas ostatnio nie było ,a to dlatego ,że Mamma miała trochę więcej pracy niz zazwyczaj, a Dzidzia niestety nadal ma areszt domowy ze względu na złamana nogę i cięzko nam połączyć mus pracy z ciagłą chęcią zabawy.. Na blogowanie w ogóle nie starczało nam czasu :). Co nie znaczy ,że nic się ciekawego nie działo ;).

Jakiś czas temu Mamma wpadła na rewelacyjny pomysł jak - na dłużej - zabawić Dzidzię i tym samym mieć trochę więcej czasu na pracę :).
Otóż zrobiłyśmy masę solną i Dzidzia rozpoczęła produkcję świątecznych ozdób choinkowych , prezentów dla cioć i babci ( w postaci korali :))i innych mniej lub bardziej niezidentyfikowanych przedmiotów. :)
Mamma początkowo była mocno zaabsorbowana swoją pracą na komputerze, ale widząc jak Dzidzia się wspaniale bawi dołączyła do Dzidzi ( chociaż zżerały ja wyrzuty sumienia:)).
I teraz Dzidzia się śmieje ,ze znalazła super sposób na oderwanie Mammy od pracy :) i niemal codziennie pyta czy zrobimy masę solną. :)
A oto kilka z naszych tworów - juz upieczonych i czekających na malowanie i lakierowanie :



mój ulubieniec :):









i zagadka : co to jest?



Zapraszamy do zabawy ze starą, dobrą,( tanią) masą solną !

sobota, 1 października 2011

Collective Design



Zapraszamy na Collective Design czyli zbiorową prezentację nowoczesnych designerskich produktów. :)
W ramach projektu Creative Cities Gdańska Fundacja Przedsiębiorczości we współpracy z Gdańsk 2016 stworzyła dla designerów przestrzeń, w której mogą prezentować swoje oryginalne wyroby. W jednej z najatrakcyjniejszych lokalizacji w Gdańsku, w sieni kamienicy przy ul. Długi Targ 39/40 powstała demokratyczna przestrzeń designu, którą projektanci ( w tym My :)) podzielili między siebie, tworząc różnorodne światy projektowo-producenckie.

A dla najmłodszych przygotowano kącik z pięknymi wycinankami .
Można wyciąć je,złożyć i zabrać ze sobą na pamiątkę:)
Zapraszamy!.



I krótka fotorelacja z wystawy :











a tu juz nasz Muffikowy kącik :) z naszymi mebelkami i grami edukacyjnymi i Lalami cioci Agi :):







Wszystkim odwiedzającym dziękujemy za przybycie ! :)

poniedziałek, 26 września 2011

Nauka czytania



Dzidzia od dłuższego czasu próbuje odczytywać pojedyncze wyrazy z książeczek ,ale też np.z wystaw sklepowych podczas naszych ( znowu wózkowych - ze względu na złamaną nogę- )wędrówek po mieście.
Ostatnio ze zdziwieniem przeczytała K U P A ( "przyrodnicza wycieczka na stronę" Nicoli Davies) :). Mocno ją ten tytuł (jak przystało na 4-latkę) zaskoczył i rozśmieszył i z jeszcze większym entuzjazmem zabrała się za odczytywanie tytułów wystawowych książeczek ;).
Zaczęłyśmy więc szukać elementarza do nauki czytania ,ale po kilku dniach poszukiwań Mamma się poddała i postanowiła wyprodukować :) zestaw karteczek do nauki prostych na razie 2-sylabowych wyrazów. ( Tradycyjne elementarze wydawały mi się jednak zbyt skomplikowane jak na 4 -latkę i wstęp do nauki czytania... )
Poniżej kilka z naszych karteczek:



Wyrazy zostały podzielone na sylaby , więc na każdy zestaw przypadają 2 karteczki z danym wyrazem z jednej strony kartek i z adekwatnym obrazkiem - do złożenia - po drugiej stronie , który Dzidzia w nagrodę może ułożyć , bądź po prostu sprawdzić czy prawidłowo odczytała wyraz.





Jak na razie układanka robi furorę :) i nie znika ze stołu od 2 dni, a Mamma jest nieustannie nakłaniana do powiększenia zbioru o kolejne wyrazo-obrazki :).
Zapraszamy do podobnej zabawy! :)

środa, 21 września 2011

Gips i inne przyjemności :)

Niestety początek roku przedszkolnego przywitaliśmy zupełnie niestandardowo, bo złamaniem nogi ... Dzidzia dzielnie się sprawuje i już niemal oswoiła się ze swoja nową gipsowa ( ciężką ! ) nogą, ale chodzić do przedszkola nie może i w związku z tym nudzi się niemiłosiernie i stara się jak tylko może urozmaicić sobie ( i mamie :))czas oczekiwania na pełną sprawność.
Rozpoczełyśmy więc produkcję kolejnych ozdób i ozdóbek ( bo Dzidzia jak każda młoda dama uwielbia wszelkie przebieranki i strojenie się :)):



a tu pierścionek:



i jeszcze jeden :



A dzisiaj Dzidzia zaszokowała mamę swoja pierwszą całkowicie samodzielnie wymyśloną i zrealizowana konstrukcją !
Zbudowała trójwymiarowy autobus z kierowcą i pasażerami i kasownikiem na bilety ( z tyłu autobusu).









A na koniec gipsowa noga :)

czwartek, 25 sierpnia 2011

Pokoik dla dziewczynki z niebieskimi i żołtymi akcentami


Nasza mała klientka Justynka ma 6 lat i barrrrdzo lubi kolor niebieski ( mam nadzieję ,że również żółty... :))









wtorek, 26 lipca 2011

Pokoik dla dziewczynki w fioletach

Przedstawiamy kolejny pokoik , dla kolejnej dziewczynki. :)
Tym razem nieco starszej , bo w wieku 9 lat.
Za każdym razem gdy projektuję dziecięce pokoiki Dzidzia pyta czy to dla niej :( i za każdym razem wielkie rozczarowanie ,że niestety nie.






wtorek, 12 lipca 2011

Ostatnio jesteśmy z Dzidzią zafascynowane znaleziskami nadmorskimi - głównie wyrzuconymi przez morze kawałkami drewna. Mają niesamowicie wygładzoną powierzchnię i można je bez problemu strugać tworząc naprawdę fantazyjne kształty ( Mama ) i malować ( Dzidzia) :)
W następnym poście pokażemy nasze "dziełka ".
Jedna z kompozycji zawisła nawet w naszej kuchni ( w pełni naturalna - bez malowideł i strugań).



a to ogrodowy wiatrak :) , który Dzidzia obowiązkowo zabiera nad morze , bo gdzie taki wiatr jak tam.



Ostatnio wracając z nad morza zrobiliśmy sobie przejażdżkę po niezbyt może popularnej dzielnicy Gdańska Olszynce , a tam min. znależliśmy ten zaniedbany , niezamieszkany i niszczejący z chwili na chwilę Dwór Olszynka z 1802 roku !



z przepiękną drewnianą werandą (a wcześniej podobno i z charakterystycznymi witrażami holenderskimi).
W głowie się nie miesci ,że miasto pozwala na powolne popadanie w ruinę tak pięknego i cennego miejsca. ( w 2005 roku zawaliły się pod naporem śniegu pomieszczenia gospodarcze od strony ulicy Olszyńskiej).
Zainteresowanych tematem Dworu na Olszynce odsyłam do artykułu na portalu : Moja Orunia.pl

( znajdziecie tam tez ciekawsze zdjecia , bo my nasze robilismy niestety komórką :) i za ich jakośc przepraszamy :))





wtorek, 28 czerwca 2011

Skansenowo

W ostatni długi weekend dotarliśmy wreszcie do skansenu we Wdzydzach.
Bajka dosłownie!
Obawialiśmy się ,że Dzidzia nam zastrajkuje i nie będzie chciała chodzić , bo to w końcu 22 ha!, ale na szczęście było sporo atrakcji i dla niej ,także na początku dość niechętna szybko wciagnęła się w klimaty skansenowe. :)
Najbardziej przypadł jej do gustu przepiękny, reprezentacyjny, bogato wyposażony dworek z Luzina z 3 ćw. XVII w. Biegała po nim podeksytowana i pytała nas czy w nim zamieszkamy... :). Przemiła Pani opiekująca się dworkiem pozwoliła nam przymierzyć jedną z wiszących w holu sukienek i Dzidzia z wdziękiem Dziedziczki pozowała do zdjęć.







Duże wrażenie zrobił też na Dzidzi pokoik dziecięcy :



a na nas i inne pomieszczenia :)



a to już dworek z Luzina w pełnej okazałości:



Trochę mieszane uczucia budził za to budynek szkoły -wprawdzie pięknie położony , z małym placem zabaw ( hustawka, konik), ale Dzidzia była przearażona widokiem rózgi lezącej na biurku nauczyciela , czy też workami z grochem i oślą ławką. :)
Za to bardzo jej się podobały próby pisania gęsim piórem. :)



Ale chyba największym hitem dla Dzidzi okazało się podwórko w jedej z zagród. Spędzilismy tam sporo czasu.
Mieliśmy szczęście i długo bylismy tam sami :)







Rodzice byli mniej wybredni i podobała im się każda choćby najmniejsza i najbardziej niepozorna chata.





Naprawdę gorąco polecamy rodzinne wypady do wdzydzkiego skansenu. Atrakcji dla maluchów sporo, a przy okazji można je trochę poedukować :).
Na zwiedzanie trzeba zarezerwować około 6 /7 godzin :)( plus czas na atrakcje kulinarne ).