Ostatnio jesteśmy z Dzidzią zafascynowane znaleziskami nadmorskimi - głównie wyrzuconymi przez morze kawałkami drewna. Mają niesamowicie wygładzoną powierzchnię i można je bez problemu strugać tworząc naprawdę fantazyjne kształty ( Mama ) i malować ( Dzidzia) :)
W następnym poście pokażemy nasze "dziełka ".
Jedna z kompozycji zawisła nawet w naszej kuchni ( w pełni naturalna - bez malowideł i strugań).
a to ogrodowy wiatrak :) , który Dzidzia obowiązkowo zabiera nad morze , bo gdzie taki wiatr jak tam.
Ostatnio wracając z nad morza zrobiliśmy sobie przejażdżkę po niezbyt może popularnej dzielnicy Gdańska Olszynce , a tam min. znależliśmy ten zaniedbany , niezamieszkany i niszczejący z chwili na chwilę Dwór Olszynka z 1802 roku !
z przepiękną drewnianą werandą (a wcześniej podobno i z charakterystycznymi witrażami holenderskimi).
W głowie się nie miesci ,że miasto pozwala na powolne popadanie w ruinę tak pięknego i cennego miejsca. ( w 2005 roku zawaliły się pod naporem śniegu pomieszczenia gospodarcze od strony ulicy Olszyńskiej).
Zainteresowanych tematem Dworu na Olszynce odsyłam do artykułu na portalu : Moja Orunia.pl
( znajdziecie tam tez ciekawsze zdjecia , bo my nasze robilismy niestety komórką :) i za ich jakośc przepraszamy :))
Patrzę i nie wierzę... Taki piękny dworek i tak zaniedbany...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam słonecznie
Ewelina
Gdybym Was spotkała z tym wiatrakiem, na pewno bym się uśmiechnęła :) ostatnio mam małego fioła na punkcie kolorowych i wesołych rzeczy.
OdpowiedzUsuńCzęsto widzę usmiechy na twarzach mijających Dzidzię plażowiczów...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy